Zielona herbata – azjatycki napój bogów
Moją ulubioną herbaciarnię na Saskiej Kępie z uroczym staroświeckim klimatem i meblami jak u prababci, którą pamiętam od zawsze – zlikwidowali. W jej miejscu otworzyli kolejną kawiarnię – sieciówkę z menu standardowym, zestandaryzowanym i zglobalizowanym. Kawiarnie rosną jak grzyby po deszczu a herbaciarni ubywa. Każda kawiarnia ma w swojej ofercie również herbaty. Najczęściej z torebki. Zamawiam zieloną, Pani przy kasie wyciąga wielgachną szklankę jak do Latte, krzywię się a raczej jest do grymas cierpienia, ale nic nie mówię. Pani jest empatyczna, wychwytuje ślad bólu mentalnego na mojej twarzy „Coś nie tak?“ W szklance nie?“. „Nie“ – kiwam głową – „w filiżance“. „My to tak serwujemy, ale oczywiście może być w filiżance“. Wsypuje fusy luzem do filiżanki i zalewa je wrzątkiem z automatycznej maszyny, para aż bucha z brzucha filiżanki mi przeznaczonej. Bólu mentalnego na mojej twarzy tym razem obsługująca nie widzi, bo jest odwrócona do mnie plecami.
Męczę ten gorzki napój o kolorze żółtym z nutką pomarańczy, z którego wyjąć fusów – bez poparzenia się – się nie da i myślę sobie o tym, jak w dziejach ludzkości zagubiliśmy sztukę kamieniarską. Pomimo pozornego postępu nie mamy na dzień dzisiejszy takich umiejętności technicznych w zakresie obróbki i budowania z kamienia jak mieli XIV-XV-wieczni kamieniarze, nie wiemy jak robili pewne rzeczy i nie jesteśmy w stanie ich odtworzyć. I pewnie ze sztuką parzenia herbaty będzie podobnie, bo i ponoć w Azji powoli chyli się ona ku upadkowi, gdyż gros Azjatów jest zafascynowana zachodnim stylem życia i raczej sięgną po Colę niż zieloną herbatę (o zgrozo!).
Chociaż żeby nie było, że wszędzie jest tak źle – w mojej ulubionej kawiarni Nero Green na Placu Konstytucji podają zieloną herbatę oddzielnie, w koszyczku, pouczają, żeby odczekać kilka minut przed zaparzeniem i nie parzyć zbyt długo.
Wiele osób zieloną herbatę traktuje w dalszym ciągu jako napitek egzotyczny. Wielokrotnie spotkałam się ze stwierdzeniem, że zielona herbata jest niedobra, bo jest gorzka. Jeśli przyrządzona tak jak we wspomnianej na wstępie kawiarni – rzeczywiście tak będzie. Na gorzkość zielonek herbaty wpływa obecność składników pod nazwą antocyjany. Są one cierpkie, jeśli jest ich za dużo, herbata nie jest dobrej jakości. Herbata zielona do kupienia w dyskontach za 3-4 zł. po prostu nie może być smaczna.
Właściwości zdrowotne zielonej herbaty
Pod względem składu chemicznego herbata jest bardzo skomplikowana – do dziś zidentyfikowano ponad 500 składników w niej zawartych.
Z nich, najczęściej wymienia się polifenole – organiczne związki o właściwościach przeciwutleniających, z czego w herbacie zielonej najpoważniejszą grupę stanowią katechiny. Dla przypomnienia – procesy utleniania – to procesy wysypu wolnych rodników – przyśpieszony proces starzenia i obniżenie odporności.
Zatem wszystkie składniki przeciwutleniające (tzw. antyoksydanty) są substancjami przeciwstarzeniowymi i przeciwdegeneracyjnymi.
Herbata zielona i popularniejsza w naszym regionie herbata czarna – to ta sama roślina, z tym że herbata zielona jest niefermentowana, zaś czarna – fermentowana. Istnieje jeszcze rodzaj pośredni – półfermentowana herbata ulung.
W herbacie zielonej dobroczynnych polifenoli jest zwykle od 15 do 35% (w zależności od gatunku), tymczasem w herbacie czarnej – już o ponad połowę mniej, gdyż większość tych związków utlenia się w procesie fermentacji.
Nie wnikając za bardzo w chemiczny skład herbaty zielonej, tak aby artykuł ten był lekkostrawny napiszę tylko, że na dzień dzisiejszy potwierdzono następujące działanie zielonej herbaty:
– Przeciwdziała skutkom napromieniowania i migrenom
– Wspomaga absorbcję witaminy C
– Redukuje stężenie lipidów i cukru we krwi
– Obniża wysokie ciśnienie krwi
– Uszczelnia włosowate naczynia krwionośne (obecność rutyny)
– Działa przeciwutleniająco (przeciwstarzeniowo)
– Działa sterylizująco i przeciwzapalnie
– Zmniejsza odporność bakterii na antybiotyki
– Przeciwdziała rakowi i mutacjom
– Zawiera duże dawki witamin z grupy B, C, A, E, P, K
– Ma korzystny wpływ na zęby (ze względu na zawarte w niej pierwiastki śladowe)
– Poprawia wzrok
– Wspomaga trawienie
– Potrafi powstrzymać biegunkę ale również zapobiega zaparciom
– Łagodzi działanie alkoholu (uzupełnia wit. C i odtruwa wątrobę).
Jak widać dobroczynne działanie zielonej herbaty jest naprawdę imponujące. Nic dziwnego, że wielu praktyków TCM stosuje samą herbatę do leczenia, dobierając odpowiednio gatunek i częstotliwość picia do stanu pacjenta. Należy pamiętać, że z każdym potencjalnie cudownym środkiem można przesadzić, nawet wody można wypić za dużo i doprowadzić się w ten sposób do śmierci. Zawsze należy pamiętać o zasadzie złotego środka.
Kiedy pić a kiedy nie
Dobór herbaty i dawki jest oczywiście sprawą indywidualną. Niemniej dla względnie zdrowej osoby w okresie letnim – 1-3 filiżanki dobrej jakościowo herbaty zielonej dziennie są jak najbardziej wskazane. Dlaczego w okresie letnim? Ponieważ zielona herbata ma działanie wychładzające (termikę zimną), nawet pita na ciepło (w przeciwieństwie do czarnej – lekko ogrzewającej). Zimą w naszym klimacie herbaty zielonej nie polecam, no chyba, że jesteśmy przegrzani.
Jak zaparzać
Nie jestem wielką specjalistką od parzenia zielonej herbaty, biorąc pod uwagę, że jest to cała sztuka, którą można zgłębiać wiele lat a nawet całe życie.
Najsłynniejszy specjalista od herbaty – Lu Yu (733-804) napisał 3-tomowe dzieło swojego życia zatytułowane „Księga herbaty“, w której zawarł własną wiedzę w temacie, wynikłą z kilkudziesięciu lat badań nad herbatą.
Niemniej zasady podstawowe są takie, że liście zalewamy wodą o temperaturze 80°C i parzymy ok. 3 minut. Następnie liście usuwamy. Kolor tak przygotowanego napoju będzie bardzo delikatny (w zależności od rodzaju herbaty). Osobiście bardzo lubię herbatę z gatunku sencha, szczególnie parzoną z dodatkiem prażonego ryżu, który nadaje jej charakterystycznego aromatu. Osobom, którym zielona herbata do tej pory kojarzyła się z gorzkim, niesmacznym napojem proponuję kupić odrobinę dobrej jakości senchy i zaparzyć ją we właściwy sposób. Będziecie zdziwieni tym delikatnym smakiem 🙂.
Kwestia 80°C jest nieco kłopotliwa, zwykle wystarczy wlać wrzątek do filiżanki odczekać kilka minut i dodać liście. Czasem jednak trudno wyczuć ten właściwy moment, na szczęście na rynku są już dostępne czajniki elektryczne, w których można ustawić temperaturę, do jakiej woda ma się zagotować. Sama taki czajnik posiadam i sprawdza się doskonale. Jest to poniekąd profanacja, skoro Lu Yu poświęcił sporo miejsca w swoim dziele na opis typu drewna 🙂.
Czego nie robić
W TCM obowiązują następujące zakazy:
– nie pić herbaty z poprzedniego dnia (herbatę pić świeżą, tuż po zaparzeniu) – traci ona bowiem wiele ze swych cennych składników,
– nie popijać herbatą leków – dotyczy to leków zachodnich, ale i żeń-szenia, korzenia dzwonkowca kosmatego, korzenia powojnika chińskiego i in. – działanie leków może zostać zahamowane.
Wykorzystanie pozakulinarne
Z zielonej herbaty, ze względu na jej liczne drogocenne substancje – robię naturalny tonik do twarzy. Do zaparzonej i ostudzonej dodaję kilka kropli olejku rozmarynowego, który jest naturalnym konserwantem i pozwala używać jej przez kilka dni nawet do tygodnia. Taki tonik ma działanie przeciwstarzeniowe, antynaczynkowe, odżywiające (ze względu na obecność witamin i minerałów). A to wszystko bez szkodliwych dodatków chemicznych.
Czytałam też, że liście zielonej herbaty po namoczeniu i ponownym wysuszeniu można dodawać do poduszek ziołowych. Sen na takiej poduszce to samo zdrowie!
Mam nadzieję, że tych z Was, którzy do zielonej herbaty do tej pory nie byli przekonani zachęciłam do zrobienia kolejnego podejścia, zaś już korzystających z jej dobrodziejstw – utwierdziłam w słuszności obranej drogi 🙂.
Zostaw komentarz