Syrop glukozowo-fruktozowy
Dziś temat, do którego przymierzałam się od jakiegoś czasu. Ważny, istotny, smutny, bo znowu obnaża prawdę o rzeczywistości.
Kiedyś pisałam, że cieszący się złą sławą cukier to mały pikuś w porównaniu z czymś co coraz częściej nas truje czyli z syropem glukozowo-fruktozowym.
Przyczyną wprowadzenia tego „wynalazku“ do powszechnego użycia jest oczywiście ograniczenie kosztów – cukier jest droższy, niż uzyskiwany zwykle ze skrobi kukurydzianej (oczywiście GMO, bo innej kukurydzy prawie nie ma) lub pszenicy syrop glukozowo-fruktozowy.
Z chemicznego punktu widzenia syrop glukozowo-fruktozowy jest podobny w składzie do cukru (sacharozy), tzn. zawiera mniej więcej po połowie (+/- 5%) glukozy i fruktozy. Z tej dwójki, wbrew pozorom to ta druga jest większym złem, gdyż wyekstrahowana postać fruktozy prowadzi do niealkoholowego stłuszczenia wątroby (o czym pisałam w tym artykule – trzeba przeczytać!) a mimo to biały proszek fruktozowy nadal można kupić na półkach z tzw. zdrową żywnością! Zupełnie inne działanie ma fruktoza w owocach czy miodzie (choć UWAGA!, z owocami, szczególnie suszonymi nie wolno przesadzać, podobnie z miodem!) a zupełnie inne wyekstrahowana do postaci proszku.
Wracając do syropu glukozowo-fruktozowego. Powstaje on w wyniku hydrolizy węglowodanów. Dlaczego zatem – pomimo teoretycznie podobnej zawartości fruktuzy i glukozy co w cukrze – należy go unikać? Innymi słowy dlaczego syrop ten jest nawet gorszy od cukru?
Otóż:
- Jest sporo badań potwierdzających, że spożywanie licznych produktów zawierających syrop glukozowo-fruktozowy jest przyczyną powszechnej otyłości już wśród dzieci i nastolatków (bardziej niż cukier),
- Syrop ten podwyższa poziom złego cholesterolu,
- Syrop ten powoduje spadek wrażliwości organizmu na hormon – leptynę, odpowiadający za informowanie mózgu o naszej sytości – innymi słowy powoduje brak hamulca mówiącego „dosyć“,
- Nie do końca znamy skład chemikaliów używanych w procesie wytwarzania syropu glokozowo-fruktozowym oraz ich wpływu na zdrowie człowieka i już samo to powinno stanowić podstawę do daleko posuniętego sceptycyzmu. Tak, tak – proces od strony technicznej jest pilnie strzeżoną tajemnicą. Wiadomo jednak, że jeszcze jakiś czas temu do wytwarzania tego syropu używano m.in. związków rtęci! (teraz ponoć nie jest już to praktykowane).
Część produktów słodzona jest syropem glukozowym. Jest to o tyle lepszy wybór (choć oczywiście słodzenie w ogóle nie jest wskazane) o tyle, że glukoza – w przeciwieństwie do fruktozy – jest przyswajana w każdej komórce naszego ciała i jest naturalnym elementem rozkładu węglowodanów w procesie trawienia.
Starajcie się wybierać produkty bez cukru zawsze tam gdzie jest to możliwe i nigdy nie sięgajcie po produkty z syropem glukozowo-fruktozowym. I tu ciekawostka – cena nie zawsze jest wyznacznikiem jakości. Przykładowo jakiś czas temu w Lidlu w czasie tzw. tygodnia greckiego były dostępne trzy rodzaje chałwy – wszystkie w tej samej cenie i podobnym opakowaniu. Dwie słodzone syropem glukozowo-fruktozowym (dyskwalifikacja) a jedna miodem i to z terenu UE (a nie z Chin – chiński miód budzi moje obawy). I tylko samo przeczytanie składu już pozwalało na dokonanie lepszego, zdrowszego wyboru, ale mało kto go czytał. Uwaga oznaczenie HFCS jest równoznaczne z syropem glukozowo-fruktozowym (z ang. high fructose corn syrup)
Wracając do syropu – nie udało mi się spotkać lodów sklepowych słodzonych czymś innym (dlatego lodom sklepowym trzeba podziękować całkowicie ze względu na bardzo długi, chemiczny skład). Większość jogurtów również ma ten dodatek. Czytajcie etykiety – a zdziwicie się niepomiernie gdzie go można znaleźć. Pamiętajcie, że to nasze wybory kształtują rynek. Jeśli nie będziemy kupować świństw, przestaną sprzedawać świństwa.
Zostaw komentarz