10 pseudozdrowych produktów, których należy unikać

Kwestia konieczności zdrowego żywienia wydaje się coraz bardziej docierać do wielu ludzi, jednak okazuje się, że brak czasu na samodzielne zgłębianie tematu wystawia nas na liczne pułapki, związane ze stosowanymi powszechnie uproszczeniami oraz nieuczciwymi sztuczkami producentów. W konsekwencji przeciętny konsument chcąc się żywić zdrowo sięga po produkty, które ze zdrowiem niewiele mają wspólnego.

 

W tym wpisie przyjrzymy się 10-ciu z nich:

 1. Pieczywo ziarniste

Brzmi dobrze i zdrowo, jednak w praktyce pieczywo wieloziarniste to najczęściej w większości białe pieczywo z pszenicy rafinowanej ze spulchniaczami z dodatkiem pestek dyni, słonecznika itp, obtoczone z wierzchu ziarnami. Dodatek zdrowych ziaren nie zmienia postaci rzeczy – jest to pieczywo pszenne, źle trawione, pozbawione w procesie rafinacji większości składników odżywczych

2. Chleby orkiszowe i żytnie

Orkisz jak wiadomo jest tą odmianą pszenicy, która została mniej zmodyfikowana genetycznie, zatem jest ogólnie lepiej trawiona jeśli chodzi o gluten niż pszenica. Żyto zaś w ogóle jest darem i jest bardzo zdrowe. Zanim jednak sięgniesz po produkty oznaczone jako „chleb orkiszowy“ czy „chleb żytni“ – sprawdź skład. Bardzo często dodatek orkiszu do pszenicy (np. 20% orkiszu i 80% pszenicy) w opinii producenta uprawnia go do nazwania chleba orkiszowym i ustalenia odpowiednio wyższej ceny. Trzeba na to bardzo uważać, bo o ile nie jest napisane „100% orkiszu“ czy „100% żyta“ to od strony prawnej wszystko jest w porządku i wprowadzania w błąd nie ma, ale taki chleb zdrowym nazwać nie można. Nawet jeśli uda nam się znaleźć chleb w 100% orkiszowy czy żytni – nadal należy zachować czujność. Czy jest to bowiem chleb z ziarna rafinowanego (oczyszczonego i przez to pozbawionego większości składników) czy z pełnego ziarna? Chleb żytni z pełnego ziarna jest bardzo ciemny, najlepiej smakuje po 5 dniach i jego cena nie ma prawa być niższa niż 10-12 zł. za mały bochenek – po prostu cudów nie ma, taki chleb przygotowuje się kilka dni. Natomiast jeśli spotykacie chleb żytni, który ma kolor stosunkowo jasny to jest to najprawdopodobniej chleb pytlowy, czyli z mąki gdzieś pośrodku skali stopnia przetworzenia. Taki chleb nie jest najgorszy, ale też jego walory zdrowotne w porównaniu z chlebem żytnim pełnoziarnistym są niewielkie.

3. Oleje roślinne

Jeśli miałabym stworzyć listę tego co nam nie służy i nas zabija – oleje roślinne rafinowane znalazłyby się na samej górze, przed cukrem, solą itd. Bliżej o tym pisałam w tym artykule i bardzo Wam go polecam. Oleje nie są czymś co naturalnie występuje w przyrodzie – jest to produkt skoncentrowany a jako taki powinien być stosowany bardzo oszczędnie. Oleje rafinowane to dramat (wolne rodniki i proces starzenia/ powstawania nowotworów, brak podstawowych składników odżywczych, oleje trans wywołujące choroby cywilizacyjne, oraz rakotwórczy akrylamid wytwarzający się przy smażeniu na olejach nienasyconych pow. 180 st.), nierafinowane zaś stosujmy w rozsądnych ilościach.

4. Soki owocowe i smoothies

Ach jak fit i trendy jest wypić na śniadanie świeżo wyciśnięty sok lub smoothie. Ile miejsc coraz częściej oferuje tego typu zdrowe drinki. Nie mówię, że są niezdrowie co do zasady, ale trzeba pamiętać o dwóch rzeczach. Soki (podobnie jak oleje) są formą skondensowaną. Soki owocowe zawierają ogromną ilość cukru, w tym fruktozy, dodatkowe pozbawiają owoców błonnika, który zostaje w pulpie. Oczywiście szklanka soku nas nie zabije, ale opijanie się nimi kilka razy dziennie bardzo podwyższa poziom cukru we krwi. Jeśli chcemy pić soki – pijmy soki warzywne, szczególnie zielone. Domowe smoothie w umiarze nie powinno zaszkodzić, uważajcie jednak zamawiając je w kawiarniach, bo niestety nie macie żadnego wpływu na to, co jest w środku i czy ktoś dla poprawy smaku nie sypnął cukrem, fruktozą albo chińskim miodem.

5. Płatki śniadaniowe

Gotowe płatki śniadaniowe najczęściej zawierają mocno przetworzone ziarno (często jest to niestety pszenica), są słodzone a nawet koloryzowane. Nie mówię, że to niemożliwe, ale mnie jeszcze nie udało się znaleźć gotowych płatków śniadaniowych, których skład byłby dobry i nie wzbudzał moich zastrzeżeń. Jest to tym bardziej smutne, że właśnie ten produkt jest najczęściej reklamowany hasłami typu „zbożowe“, „bogate w witaminy“, „dla rozwoju Twojego dziecka“, „bez cukru“ (za to z aspartamem!). Płatki śniadaniowe najlepiej robić samemu, nawet takie chrupiące da się zrobić w piekarniku.

6. Pakowana sałata (gotowe mieszanki w folii)

Kupcie nasiona sałaty i wyhodujcie jedną na próbę w doniczce. Rośnie ładnie nawet na balkonie. Następnie zerwijcie kilka liści, pokrójcie i włóżcie do foliowej torebki, może być z otworkami. I zobaczycie, że po kilku godzinach sałata jest zwiędła i nieapetyczna, nawet w lodówce. Co zatem takiego dzieje się z sałatą pakowaną, która może leżeć nawet tydzień, co więcej nie trzeba jej już myć ani kroić? Co zostało do niej dodane, żeby świeża sałata prosto z Włoch po przejechaniu np. 2 tys. kilometrów mogła być sprzedawana w Polsce po jej przywiezieniu przez dobrych kilka dni?  Coraz częściej słyszy się o naświetlaniu warzyw, w tym sałaty (pisałam o tym tu) czy o stosowaniu chemicznych „przedłużaczy świeżości“ wśród których wymieniany jest np. chlor. Nie znam rzeczywistego sposobu na sałatę, ale wiem, że normalnie sałata się tak nie zachowuje i to mi wystarczy. 

 7. Jogurciki, serki, danonki itp.

Zdrowe, bo przecież to jogurt i owoce. Z jogurtem niewiele ma to wspólnego, obok owoców nawet nie leżało. Natomiast ma duuuuuużo cukru (jeśli producentowi zależy na „jakości“) lub syropu glukozowo-fruktozowego (gdy producent ma wszystko gdzieś), barwników, mleka w proszku itp. Jeśli produkt jest dodatkowo homogenizowany przyczynia się do wyhodowania miażdżycy, o czym pisałam w tym arykuleZ dala od takich produktów. Dzieci i dorośli karmione danonkami itp. mają słabszą odporność i często wilgoć w jelitach (drożdżycę) a także nadwagę. Tak, tak, taki „zdrowy“ jogurcik przeciętnie zawiera od 25 do 30 g cukru, czasem więcej niż batonik!

8. Woda mineralna w plastikowych butelkach

Latem pić się chce, chętnie sięgamy więc po butelkowaną wodę źródlaną lub mineralną. Jakość tych wód pozostawia wiele do życzenia, okazuje się, że zwykła kranówka przefiltrowana w dzbanku z filtrem węglowym jest niejednokrotnie dużo zdrowszą a przy tym dużo tańszą opcją. Nie tylko jednak w jakości tkwi problem. Plastik, z którego wykonane są butelki PET zawiera bisfenol A, zbliżony działaniem do żeńskich hormonów, odpowiedzialny m.in. za podwyższone ryzyko zawału, zaburzenia gospodarki hormonalnej a nawet hormonozależne typy raka (rak piersi, jajników). Jest to szczególnie niebezpieczne latem, przy wysokich temperaturach, w których reakcja przedostawania się substancji z opakowania do wody zachodzi znacznie szybciej. Bliżej o tym pisałam w tym artykule.

9. Nowalijki

Gdy zima powoli odchodzi w niepamięć w sklepach zaczynają pojawiać się już w marcu rzodkiewki, rzeżucha, młoda marchew, młode pomidory, szczypiorek itp. Wymęczeni  zeszłosezonowymi ziemniakami, marchewką, burakami, kapustą i jabłkami chętnie sięgamy po te nowe (stąd nazwa) warzywa, choć wiemy, że są one wyhodowane w szklarni. Nowalijki są bardzo zanieczyszczone chemią, szczególnie niebezpiecznymi związkami azotu. Dlatego z nowalijkami nie należy przesadzać, a wręcz ograniczać ich spożycie. BARDZO WAŻNE:  nowalijek nie wolno trzymać w lodówce w foliowych torebkach, bo wytwarzająca się wówczas wilgoć (małe kropelki na folii od wewnątrz) przyspiesza przemianę azotynów w rakotwórcze nitrozoaminy.

10. Orzeszki ziemne

Najmniej zdrowe z orzechów – dlatego również najtańsze. Spowalniają metabolizm wątroby, mogą powodować wypryski skórne, są często chemicznie nawożone. Fistaszki są niestety nosicielami grzybów, wytwarzających rakotwórczą aflatoksynę. Najbezpieczniejsze są po ugotowaniu w wodzie przez min. 1 godzinę, w tej formie stosowane są w TCM do nawilżania płuc i jelit. Niestety po takim gotowaniu smak się zmienia i bardziej przypominają soję niż orzechy. Zatem z orzeszkami arachidowymi należy uważać, korzyści niewiele, zagrożeń sporo.

Życzę mądrych wyborów!

 

Udostępnij