Jesteś tym co jesz – hasło nie zawsze prawdziwe
Gdy dajesz sobie to co najlepsze, a okazuje się, że karmisz wroga
Jesteś tym czym jesz – to hasło zawsze mi się podobało i rzeczywiście jakość nas w dużej mierze zależy od jakości tego co serwujemy sobie na talerzu.
Ale od strony szczegółów niestety nie jest to już tak oczywiste. Za to bowiem, co z wartości odżywczych zawartych w spożywanym pokarmie ostatecznie do nas trafi i nas zbuduje i wzmocni odpowiedzialne jest wchłanianie. Jeśli wchłanianie szwankuje – możesz się żywić najlepiej na świecie, a niewiele to da, a możesz wręcz mieć znaczące niedobory.
Przypadek, z którym miałam do czynienia ostatnio: kobieta, lat. 60, dosyć wysoki poziom homocysteiny (ok. 18, dla przypomnienia homocysteina pow. 8 powinna już być sygnałem alarmowym. Bliżej o homocysteinie pisałam tu). Zmieniła dietę, wykluczyła pieczywo, znacząco schudła, przez 3-4 miesiące suplementowała witaminę B12, B6 i kwas foliowy, co jak wiadomo jest najskuteczniejszym sposobem na obniżenie poziomu homocysteiny. Po 4 m-cach kolejne badanie wykazało wzrost homocysteiny do 23! Co to oznacza? Czy oznacza to, że witamina B12, B6 i kwas foliowy nie obniżają poziomu homocysteiny? Nie. To oznacza, że najprawdopodobniej z jakiegoś powodu organizm nie przyswajał tych witamin z suplementów. Przypomina to sypanie pasku do worka z dziurą i dziwienie się, że piasku jest coraz mniej.
Przyczyn złego wchłaniania jest dużo i trudno od razu stwierdzić co w tym przypadku na to wpłynęło. Pierwszym wytłumaczeniem może by sam suplement. To niestety ma znaczenie czy witamina B12 kosztuje 3,49 zł czy 149 zł. Ta pierwsza w formie tabletki (pomijając fakt, że ma w składzie dosyć dużo różnych niepotrzebnych świństw), charakteryzuje się wchłanialnością na poziomie w najlepszym razie kilku procent, żeby był jakiś efekt trzeba by łykać jej tak dużo, że grozi nam zatrucie dodatkami upchanymi w tabletce).
No dobrze, ale akurat w omawianym przypadku kobieta nie oszczędzała na jakości suplementu. Jakie zatem mogły być inne przyczyny niskiej wchłanialności?
Podejrzewaną przeze mnie przyczyną jest rozrost pasożytów w przewodzie pokarmowym.
O florze bakteryjnej i jej fundamentalnym znaczeniu dla naszej odporności (czytaj: zdrowia) pisałam tu. Gdy na skutek błędnej diety, stosowania używek lub mocnych chemicznych leków dojdzie do zaburzeń flory bakteryjnej, przewagę zyskują „niechciani goście”. Mamy wówczas do czynienia z infekcją pasożytniczą, która może wywoływać mniej lub bardziej dokuczliwe objawy (całą gamę, z których najczęstsze to egzemy, alergie i bóle/wzdęcia w jamie brzusznej).
Główne rodzaje infekcji pasożytniczych to:
- zakażenia bakteryjne – np. gronkowcem złocistym, paciorkowcami, chlamydiami
- zakażenia grzybiczne (w tym drożdżakowe) – tu niewątpliwą „gwiazdą” jest candida albicans
- zakażenia robakami – np. tasiemcami, owsikami, włosogłówkami, glistami ludzkimi, przywrami itp.
- zakażenia pierwotniakami – np. lamblią, toksoplazmą itp.
Nie będę ich tu opisywać szczegółowo, w Internecie jest dużo rzetelnych informacji na ten temat a nawet można sobie obejrzeć obrzydliwe filmiki dosadnie pokazujące co się może zalegnąć w nas (nie polecam przed obiadem ani tuż po).
Najgorsze jest to, że ci nieproszeni goście nierzadko wydostają się z przewodu pokarmowego do wewnątrz organizmu wędrując krwią lub limfą do różnych zakamarków naszego ciała, co może zakończyć się tragicznie.
Czym żywią się pasożyty?
Nami. Lubią to co my. Cukier, mąkę, skrobię, tłuszcze. Uwielbiają witaminy i suplementy wzmacniające. Podbierają nam to co najlepsze, w ten sposób nie starcza dla nas.
Skala zakażeń pasożytniczych jest tak duża, że osobiście uważam, że raz w roku, nawet bez wykonywania żadnych badań warto przeprowadzić naturalne odrobaczanie i odgrzybianie, chociażby profilaktycznie.

Jeśli macie w domu zwierzęta a ich regularnie nie odrobaczacie, pewność, że macie pasożyty jest bliska 100%. Wśród osób cierpiących na choroby degeneracyjne (rak, stwardnienie rozsiane, Alzheimer) w ciemno można zakładać zakażenia pasożytnicze, szczególnie w postaci grzybic.
Wracając do omawianego przypadku, badania wykazały znaczący rozrost drożdżowców, być może odpowiedzialnych za nieprzyswajanie witaminy B12. Składa mi się to w całość, bo pacjentka jakiś czas temu zaczęła pić w bardzo dużych ilościach kombuchę (po znalezieniu w Internecie informacji o jej cudownych właściwościach prozdrowotnych). Kombucha zaś to sfermentowany napój z herbaty, a fermenty, choć w normalnych warunkach zdrowe i wskazane, przy zakażeniu drożdżakami mogą znacznie pogorszyć nasz stan.
Pacjentka jest teraz w trakcie przepisanej przeze mnie kuracji przeciwpasożytniczej i liczę na to, że po jej zakończeniu jej wchłanialność znacząco się poprawi i pociągnie za sobą spadek homocysteiny. Wydaje się bowiem, że do tej pory – pomimo w miarę dobrego żywienia i suplementacji – to co cenne trafiało do intruzów.
Jak się pozbyć nieproszonych gości?
Jest bardzo dużo skutecznych, naturalnych metod pozbywania się pasożytów. Na rynku można spotkać dobrej jakości gotowe preparaty naturalne, ich cena jest jednak dosyć wysoka. Warto sobie przy tym uświadomić, że najważniejsza w kuracji jest dieta a nie preparaty (które mają charakter pomocniczy) i bez właściwej diety żaden najdroższy nawet preparat nie pomoże, z właściwą zaś dietą – preparaty takie nie są niezbędne i można je zastąpić tanimi, naturalnymi odpowiednikami.
W kolejnym wpisie przedstawię prostą kurację przeciwpasożytniczą do samodzielnego przeprowadzenia w domu.